nowa niespodzianka, biją oklaski, wołają: »Brawo, niech żyje pani Blanchard!«
Niestety! gaz, wypełniający balon, zajął się płomieniem i wytworzył ową jasność, rozlewającą się na całą dzielnicę Montmartre, jasność, będącą złowieszczą latarnią śmierci. Wszelako balon nie spada, lecz obniża się zwolna ku ziemi. Aerostat, w który teraz wpatrują się wszyscy z przerażeniem, spada ciągle, lecz zwolna, i wreszcie osiada na dachu jednego z domów ulicy Provence. Balon zsuwa się... Zofia Blanchard może być ocaloną.
— Do mnie! na pomoc! — woła.
W tejże chwili mała łódka z łoziny zaczepia się o hak, wystający z dachu i wywraca, a nieszczęśliwa kobieta spada na bruk ulicy, uderzając o kamienie głową. Czaszka jej strzaskana została.
Pani Blanchard liczyła 41 lat wieku.
»Była to — powiada Dupuis Delcourt — kobieta energiczna, w oczach jej skrzył się ogień zapału i silnej woli; gdy rozmawiała z kim, to zawsze z wielkiem ożywieniem; kobieta małego wzrostu, pomimo męskiej iście siły, nie pozbawiona była wdzięku«.
Nie wyczerpalibyśmy listy nieszczęśliwych ofiar poświęcenia dla sztuki aerostatycznej.
W maju 1824 r. Harris, oficer marynarki angielskiej, wzniósł się balonem w powietrze w Londynie z młodą kobietą. W chwili gdy aerostat opadał, klapa rozdarła się i gaz zaczął uchodzić w tak wielkiej ilości, że łódka uderzyła o ziemię z niesłychaną gwałtownością. Harris został zabity na miejscu — towarzyszka jego była tylko lekko zraniona.
Sadler, słynny aeronauta angielski, stracił życie jako prawdziwy rozbitek powietrzny, 29 września 1824 r. Balon jego, opadając, uniesiony został przez huragan i rzucony na komin wysokiego domu, położonego w blizkości Boltonu. Łódka wywróciła się, i aeronauta spadł na ziemię, na której śmierć znalazł.
Inni aeronauci byli ofiarami sarkazmów lub ślepego
Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/88
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.