Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nalenia maszyn posługujących do przędzenia, gremplowania i tkania bawełny, winniśmy zamieścić Jozuego Heilmanna, urodzonego w Mulhouse w 1796 roku. Wbrew zwykłym losom wynalazców posiadał on majątek, odziedziczony po rodzicach, zwiększony posagiem żony, wynoszący około 500.000 franków, lecz szatan kusiciel opętał go, wiodąc do wynalazków. Heilmann, żyjący w ognisku fabryk alzackich, dowiedział się, że pierwszorzędni przemysłowcy miejscowi ofiarowali nagrodę 5.000 franków temu, kto wynajdzie nową maszynę do czesania bawełny. Maszyna, dotąd używana do gremplowania bawełny, nie odpowiadała potrzebie, gdyż na materyale ponoszono znaczny ubytek. Heilmann postanowił ubiegać się o konkurs; nie był zresztą już nowicyuszem, zarządzał bowiem pracownią konstrukcyi maszyn, wynalazł maszynę do haftowania, w której jednocześnie funkcyonowało dwadzieścia igieł, maszynę do wymierzania i składania materyi, i wreszcie inną do zwijania pasm przędzy. Warsztat jego do tkania dwóch sztuk aksamitu naraz zajął żywo przemysłowców.
Nowe jednak zagadnienie, jakie Heilmann postanowił rozwiązać, było nierównie trudniejsze; poświęcił lat kilka studyom nad tym przedmiotem, pracował tem pilniej, im cel był odleglejszy. Musiał odbywać doświadczenia kosztowne, budować przyrządy próbne i poprawiać je nieustannie. Heilmann naraził się na tak wielkie wydatki, że cały jego majątek, nie wyłączając posagu żony, pochłonęły koszta, wyłożone przezeń na poszukiwania. Przywiedziony wkrótce do nędzy, naciskany rozpaczliwą potrzebą, musiał pożyczać na życie od przyjaciół.
W tym to czasie straciwszy żonę, postanowił opuścić ojczyznę i poszukiwać w Anglii zajęcia, któreby mu pozwoliło wyżywić dwie córki. Heilmann udał się do Manchester; myśl wynalezienia maszyny do czesania nie opuszczała go na chwilę. Zbudował jej model dla jednego fabrykanta angielskiego, lecz i tym razem doznał zawodu. Powrócił więc do Francyi odwiedzić rodzinę, rozmyślając wszędzie, gdziekolwiek był, nad rozwiązaniem zadania zaprzątającego ciągle