Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
lulu.

Jest twoją kochanką.

tolo.

Och ta... la... cóż za fatalne słowo.

lulu.

Fakt jeszcze fatalniejszy. — Co ty mi masz do odpowiedzenia?

tolo, czyszcząc monokl.

Muszka skłamała.

lulu.

Skłamała?

tolo.

Najbezczelniej. — Wogóle zdaje mi się, że pomyliliśmy się na tej berżeretce. — Zdaje się, że jest to temperamencik, ale w dodatku pewne skłonności do histeryi. Muszka skłamała.

lulu.

Twierdzisz tak?

tolo.

Mogę ci na to dać słowo honoru.

lulu.

Nie dawaj, bo wtedy będę miała pewność, że ty kłamiesz...

tolo.

Gdy daję słowo honoru.

lulu.

Kobiecie w takich wypadkach daje się zawsze słowo honoru. — Ale ja wiem, ja czuję, ja jestem przekonana, że Muszka prawdę powiedziała.