Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
tolo.

Może jest nieusposobiona... tak jak ty. Choć niebo pogodne, ale burza w powietrzu. »To nerwy...« Idę trochę do ogrodu. Może i panie tam przyjdą.

Odchodzi.
SCENA VII.
lulu — muszka.
lulu,
idzie za Tolem, gdy widzi że się oddalił, wraca i zastępuje drogę Muszce, która chce się wymknąć do swych pokoi.

Powiedz mi całą prawdę! (Muszka się cofa. Lulu nacierając na nią). Powiedz mi całą prawdę. Kłamstwo się na nic nie zda! Ja czuję wszystko. (Muszka stoi z zaciśniętemi ustami i oczami wlepionemi w ziemię). Milczysz? Ależ ja potrafię z ciebie gwałtem prawdę wydobyć!

muszka, nagle.

A więc tak! lepiej, że odrazu wszystko się wyjaśni! Tego chciałam od wczoraj! Kocham, kocham i on mnie kocha.

lulu.

Jesteś jego kochanką?

muszka, w ekstazie.

Tak! tak! tak!

lulu.

Jakaż podłość! Milcz! nie mów nic... niech zbiorę myśli. (Po chwili). Jezus Marya! Jezus Maryi! (Pada na fotel). Co za bezmiar ohydy! jakiż wstręt! w tak młodem dzie-