Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
wituś.

Nie!

lulu.

Tak, tak... i dużo przegrać... stawkę całego życia.

Siada zamyślona.
wituś.

Kuzynce dziś coś jest. Czy co się stało?

lulu.

Nie wiem. Może się stało, może nie.

wituś.

To się odstanie.

lulu.

Nie. Bo Witusiu, są takie rzeczy, które się odstać nie mogą.

wituś, siada naprzeciw niej.

Ja tego nie znam! Niech kuzynka jedzie ze mną w step. Kuzynka na koniu jak z bronzu, jak arabka. Muszka do niczego. Polecimy jak wicher.

lulu.

Nie. Dziś nie jestem usposobiona.

wituś.

Usposobienie się znajdzie... pamiętam jak kuzynka raz rwała w Olszyńcach. Nie... jak Boga kocham... kuzynka to jest właśnie żona dla mnie.

lulu.

Ja?