Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tobą?... Pisz de mnie; powiedz mi, że cała do mnie należysz bezpodzielnie, w każdej czynności twojej, w każdej twej myśli, że mnie pragniesz, że ci tęskno za mną i że zdala odemnie żadna z chwil życia nie ma dla ciebie uroku“.
Dalej znów: „Myślę wciąż, myślę, a myśli te kłują mnie; ukłucie zaś tej myśli sprawia mi ohydne cierpienie. Czasami nachodzi mnie frenetyczna ochota wyrwania ze zbolałych mych skroni tej rzeczy niepochwytnej, która jest przecież tak silną straszliwie, silniejszą i bardziej nieugiętą niż grot. Oddychać jest już dla mnie nieznośnem zmęczeniem a uderzenia arteryj mordują mnie, jak uderzenia młotka, na słuchanie których byłbym skazany... Jestże to miłość? Oh, nie! To rodzaj potwornego kalectwa, które nie może kwitnąć, jak tylko we mnie, dla mojej radości i mego męczeństwa. Sprawia mi to przyjemność wierzyć w to, że żadna ludzko istota nie doznawała tego uczucia nigdy“.
Dalej znów: „Nigdy, nie, nigdy nie będę miał zupełnego spokoju ani zupełnej pewności. Nie będę zadowolonym, chyba pod jedynym warunkiem: jeśli uda mi się pochłonąć całą, całą twą istność, jeśli wraz z tobą będę stanowił jedną tylko istotę, jeśli będę żył twojem życiem, myślał twemi myślami. Albo przynajmniej chciałbym, aby twe zmysły szczelnie były zamknięte, niedostępne wszelkiemu wrażeniu, któreby nie pochodziło odemnie... Jestem nieszczęśliwym, chorym człowie-