Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/484

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oto obraz, który wywoływał Erotyk Edwarda Griega; a takie obietnicy śmierci wśród głębin cichej rozkoszy i królestwo bez granic, bogate Wszystkiemi dobrami tej ziemi, oczekujące daremnie na znikłego króla, króla dogorywającego pośród purpury weselnej i grobowej razem. Jeśli gdzie jednak, to w preludyum do Trystana i Izoldy poryw miłości ku śmierci rozkiełznał się z niesłychaną gwałtownością; nienasycona żądza dochodziła tam aż do upojenia destrukcyi„... By na cześć twoją spełnić czarę wiecznej miłości, chciałem wraz z sobą poświęcić ciebie śmierci na jednym, wspólnym ołtarzu“.
I tenże sam huragan harmonii spowił ich oboje, nieprzeparty, zamknął, porwał, uniósł w „dziedzinę cudów“.
Nie wątły to instrument, niezdolny do oddania najsłabszego echa tej pełni, rwącej jak potok niepowstrzymany, ale raczej elokwencya, zapał wykonawcy i tłomacza odsłaniał Hipolicie całą wielkość tego tragicznego objaśnienia. I tak jak niegdyś słowa kochanka dały jej wizyę opustoszałej gwelfow stolicy, grodu klasztorów i monasterów, tak samo dzisiaj wywoływały one przed jej wyobraźnię miasto stare, szarzejące Bayreut, samotne wśród gór bawarskich, pośród mistycznenego krajobrazu, nad którym unosiła się taż sama dusza, jaką ongi uwięził Albrecht Dürer w sieci linij na swych rycinach i płótnach.