Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/457

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rybak wysłuchał polecenia, zawrócił, skierował się ku łódkom okrągłym z trzciny, leżącym nad brzegiem na słońcu, w oczekiwaniu sposobnej pory do połowu sepii. Wyciągnął jedną i nich na wodę, wskoczył w nią i popychając długą żerdzią, zwrócił się w stronę samotnej skały.