Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
II.

I Jerzy, który w głębi duszy nie wierzył zgoła w powodzenie, ale którego szalona żądza ogarnęła znów nagle, spróbował ostatniej tej próby,
Wyjechał z Guardiagrele na wybrzeże nadmorskie, celem wyszukania pustelni. Wieś, morze, ruch, działalność fizyczna, rozmaitość wydarzeń w ciągu tej wyprawy, szczególniejszy stan jego umysłu w danej chwili, wszystkie te nowe wrażenia wstrząsnęły nim, przywróciły poniekąd równowagę i natchnęły złudną ufnością. Zdawało mu się, że uniknął cudem napadu śmiertelnej choroby, w której zajrzałby śmierci w oczy. Przez pierwsze dni, życie miało dlań ten urok dziwny i głęboki, który miewa tylko dla rekonwalescentów. Marzenie romantyczne Hipolity owiało i jego serce.
„A jeśli też uda się jej wyleczyć mnie! Na to by wyzdrowieć, potrzebaby mi było miłości zdrowej i silnej“. Unikał zajrzenia w głąb siebie samego, usuwał z pod wpływu wewnętrznego sarkazmu, który w nim wywoływały te dwie nazwy; „Na ziemi jedno jest tylko szczęście trwałe;