Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poprostu epizodem tylko bez wszelkich następstw, a ja powróciłbym do pierwotnej mej swobody. Willa Bzów pozostałaby dla niej marzeniem.“ Ale natychmiast niemal zobaczyłem ów uśmiech drugi, ów uśmiech nowy, niespodziewany, pełen wiary, który ukazał się na jej ustach na wspomnienie willi Bzów. „Co robić? Co tu rozwiązać? Jakie zająć stanowisko? List Teressy Raffo sprawiał mi wrażenie wypalonej na ciele gwałtownej rany.
Kiedy powróciłem do pokoju Juliany, spostrzegłem na pierwszy rzut oka, że „mnie oczekiwała.“ Zdała mi się niezwykle jakoś zadowoloną, oczy jej błyszczały, bladość ożywiła jakaś stała świeżość.
— Zkądże to przychodzisz? — spytała mnie z uśmiechem.
Odpowiedziałem:
To pani Talice znagliła mnie do ucieczki.
Roześmiała się ponownie tym czystym, dźwięcznym młodym śmiechem, który ją zupełnie przeobrażał. Podałem jej książki i pudełko cukierków.
— To dla mnie? — zawołałała uradowana, jak łakome dziecko.
I coprędzej otworzyła pudełko z ruchami pełnemi wdzięku, które mi przywodziły na pamięć jakieś strzępki ze wspomnień odległych.
— Dla mnie?