Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi, Tajemnicę“. Wówczas udałem, że jestem fanatycznym wielbicielem powieściopisarza.
— Czyżby to była ostatnia jego powieść?
— Tak, panie... Przed dwoma może czy trzema miesiącami księgarnia nasza zapowiedziała była nową powieść tego autora, zatytułowaną: „Turris eburnea“.
— „Turris eburnea“.
Serce zadrżało we mnie.
— Ale nie zdaje mi się, abyśmy ją wydać mogli.
— Dlaczegóż to?
— Autor jest bardzo chory.
— Chory? I cóż to za choroba?
— Paraliż postępowy — odpowiedział albinos, odrywając straszliwe wyrazy jeden ud drugiego, z pewną afektacyą naukową.
„Och! toż to choroba Juliusza Spinelli!“
— Więc to poważna choroba?
— Bardzo poważna — potwierdził sentencyonalnie albinos. — Pan wie, że paraliż ten jest już nie powstrzymanym.
— Ależ to początek dopiero?
— Początek, tak; ale dziś niema już wątpliwości co do natury cierpienia. Ostatnim razem, kiedy był tutaj, słyszałem jego rozmowę, i wówczas już niektóre wyrazy przychodziło mu wymawiać z trudnością.
— A! pan słyszałeś?
— Tak, panie. Niektóre wyrazy wymawiał