Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciało moje sprzeciwiało się słuchać poszeptów woli. Między nami odtąd udawanie jest niepotrzebnem. Konieczność staje przed nami spojrzenia sobie prosto w twarze i mówienia o tej rzeczy przerażającej. Ale niepodobieństwem jest, żeby to spotkanie i ta rozmowa miały miejsce tego rana. Konsekwencye tej rozmowy są nieprzewidziane a teraz więcej niż kiedykolwiek trzeba, trzeba koniecznie, aby żaden z naszych uczynków nie wydał się osobliwszym lub niewytłomaczonym ani dla matki mojej, ani dla brata, ani dla nikogo w tym domu. Moje pomieszanie wczorajszego wieczora, moją niespokojność, mój smutek można było wytłumaczyć obawą niebezpieczeństwa, którem ciąża grozić może Julianie; ale logicznie biorąc, w oczach innych ta świadomość w połączeniu z taką obawą winny mnie uczynić czulszym jeszcze dla niej, gorliwszym, bardziej uprzedzającym niż kiedykolwiek. Dziś ostrożność moja musi być nadzwyczajną. Dziś winienem bądź co bądź unikać wszelkiej sceny z Julianą. Dziś powinienem omijać wszelką sposobność znalezienia się z nią sam na sam. Ale trzeba również, bym natychmiast znalazł sposób, dający jej do zrozumienia, jakiego rodzaju uczucie wpływa na to moje względem niej stanowisko, intencyę kierującą mojem postępowaniem. A jeśli trwać będzie w zamiarze odebrania sobie życia? Jeśli odroczyła tylko wykonanie tego za-