Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobie tego nigdy. Ty zapomnisz, ale ja tego nie zapomnę nigdy. Zawsze wydawać rai się będzie, że jestem istotą niegodną i poświęcenie całego życia mego nie wyda mi się, jeszcze dostatecznem zadosyćuczynieniem. Odtąd, jak dawniej, ty będziesz kochanką moją, duszą mej duszy, przyjaciółką, siostrą; jak niegdyś będziesz moim aniołem stróżem, moją doradczynią. Powiadać ci będę wszystko, wszystko przed tobą odkryję. Ty będziesz duszą moją. Ty mnie uzdrowisz. I ja uleczę ciebie, ja sam tylko. Zobaczysz, do jakiego przywiązania twój lekarz będzie zdolny... O! ty je już znasz z dawnych czasów. Przypomnij sobie! przypomnij tylko! Wówczas także byłaś chora i nie chciałaś innego nademnie lekarza a jam nie opuszczał twego wezgłowia ni dniem, ni nocą. I mawiałaś: „Zawsze Juliana o tem pamiętać będzie, zawsze!“ I miałaś łzy w oczach, a ja je osuszałem drżącemi pocałunki. Święta moja! święta! Przypomnij sobie! Kiedy już się podniesiesz z choroby, kiedy rozpocznie się twoja rekonwalescencya, pojedziemy tam, powrócimy do „willi Bzów.“ Będziesz jeszcze cokolwiek osłabiona, ale tak czuć się będziesz dobrze! A i ja odzyskam dawną moją wesołość i przywiodę ciebie do śmiechu, śmiech twój wywołam, zobaczysz. I wrócą dawne twe wybuchy wesołości, co mi odświeżały zawsze serce, wrócą te urocze minki podlotka i podawnemu spleciony długi warkocz spuścisz na plecy, ten warkocz, który tak mi się