Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie odrzekła nic.
— O czem myślisz! Juliano? Odpowiedziała tylko skrzywieniem ust, które chciała zamienić w uśmiech, ale jej się to nie udało.
Zdawało mi się, żem zrozumiał. Skrucha, żal, litość i serdeczne, rzewne jakieś uczucie napłynęły mi falą do serca. Byłbym oddał w tej chwili wszystko za to, by mogła czytać w mej duszy, by mogła dopatrzeć się w całej jego pełni mego wzruszenia, niedającego się wypowiedzieć, a przez to samo próżnego. „Daruj mi, daruj! Powiedz mi, co mam uczynić, aby uzyskać twe przebaczenie, co mam uczynić, abyś zapomniała wszystkie me winy, wszystko, czem przeciw tobie zgrzeszyłem... Powrócę do ciebie, będę twoim całkowicie, twoim nazawsze. Ciebie to, ciebie jedynie tylko prawdziwie kochałem, tyś jedyną miłością mego życia. Bezustannie dusza moja zwraca się do ciebie, szuka cię i żal czuje za tobą! Przysięgam — zdala od ciebie nie zaznałem nigdy radości szczerej, nie miałem nigdy chwili zupełnego zapomnienia. Nigdy, nigdy, przysięgam ci! Ty jedna na świecie całym jesteś dobrocią i łagodnością. Tyś najlepszą i najsłodszą istotą, taką, jaką wymarzyłem; tyś jedyną! Jak ja mogłem cię obrażać! jak mogłem sprawić ci boleść, jak mogłem doprowadzić cię do tego, żeś pomyślała o śmierci, jako o rzeczy upragnionej! O! ty mi przebaczysz; ale ja sam nie wybaczę