Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się wyprzeć wszystkiego. Któż widział u niej Kaśkę? Jedna Marynka — ale Marynka musiałaby milczeć dla rozmaitych względów...
Tymczasem Madi zajęła się szybko uporządkowaniem pokoju i posłaniem łóżka. Szmaty wyniesiono do piwnicy i w kilka prawie sekund nie pozostało ani śladu bytności Kaśki. Madi stała, smażąc konfitury i gwiżdżąc walca, oblana cała jasnem światłem ogniska; opodal Sznaglowa cerowała bieliznę, z wyrazem anielskiej dobroci na żółtawej twarzy. Kaśka przecież schodziła wolno ze schodów, trzymając się poręczy. Z najwyższym wysiłkiem stanęła na dole i oparła się o barjerę. Każdy krok sprawiał jej cierpienie wielkie. Zdawało się jej, że tysiące noży przeszywa jej wnętrzności. Czerwone pasma migały jej przed oczami, zasłaniając wzrok i oślepiając ją prawie. Widziała tylko kilkanaście ciemnych postaci, postępujących wolno wzdłuż obu brzegów drogi. Myśli wszakże zaczęły wikłać się w jej mózgu. Kto są ci ludzie? czego chcą od niej? Czy życia? Wiedziała tylko, że jej iść kazano.
Iść więc pragnęła — musiała.
Iść dalej, bez końca! bez celu!
Z poza chmurnego nieba zabłysło nagle kilka żółtych, niezdrowych promieni. I w tym mdłym blasku oczom policjantów i łapaczy ukazała się występująca nagle z poza krzaków postać kobieca, tak straszna nędzą i cierpieniem, tak blada tą bezkrwistą bladością trupa, że wszyscy ci mężczyzni poznali w niej odrazu matkę zczerniałego, martwego płodu, który szarzał wśród podartych szmat żółtawego papieru. Ale wielką musiała być nędza tej kobiety, strasznem — cierpienie, wiejące z jej zgarbionej postaci, przerażającym — wyraz tych oczów załzawionych, wpadniętych głęboko, a wpatrzonych w przestrzeń z wyrazem bezmiernego bólu i trwogi, skoro w sercach tych ludzi, zakamieniałych i zahartowanych na wszelkiego rodzaju cierpienia, ozwała się litość i chęć dopomożenia tej nieszczęśliwej. Prawie wszyscy odwrócili głowy, lub spuścili w ziemię, aby ułatwić Kaśce przejście, zanim komisja rewizyjna wyjdzie z pobliskiego domku. Ona postąpiła jeszcze kilkanaście kroków, wlokąc drżące