Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwa listki z bombelkami, emaljowane na czarno. Zapewne, była to rzecz droga i cena dość wysoka — dosięgała ośmiu guldenów, ale Marynka „z maleńkości“ miała delikatne uszy i tombakowe uszko u kolczyka zaogniało jej ciało....
Jan kupił kolczyki, nacisnął czapkę i przysiągł sobie, że zerwie. Niepotrzebnie wszakże przysięgał, bo Marynka znudzona romansem ze stróżem, postanowiła pójść wyżej i oddała swe serce tęgiemu kanonierowi w bronzowym kabacie i ciemno-błękitnej czapce.
Jan ustąpił chętnie zajmowane miejsce i bez swarów i awantur rozeszła się ta gwałtowna miłość, która niedawno jeszcze hałasem swoim przepełniała korytarze, klatki schodowe, piwnice i strychy — niepokojąc lokatorów i urągając moralności publicznej. Wbrew jednak zwyczajowi, przyjaźń pomiędzy Janem i Marynką trwała ciągle, a nawet czasem, gdy Marynka zapóźniła się, Jan w miejsce „szperki“ odbierał zapłatę, całując ciepłą szyję dziewczyny, której przyciszony chichot rozlegał się w bramie i wbiegał wraz z nią na wąskie, ciemne schody.
Tak stały rzeczy, gdy Kaśka przybyła do kamienicy. Gdy wszakże Jan, zadraśnięty w swej miłości własnej, wystąpił otwarcie przeciw Kaśce, a w dodatku nazwał ją „dragonem“ — Marynka w gorących wyrazach poczęła dopomagać temu potokowi szyderstw, jaki z ust Jana płynął. Instynktem, właściwym każdej, bodaj najniżej pod względem inteligencji stojącej kobiecie, odgadła, że Kaśka, mimo wszystko, podobała się Janowi i zajęła go.
Jakkolwiek miała innego kochanka, nie chciała, aby Jan pocieszył się prędko po jej stracie, i dlatego z całą siłą trywjalnego dowcipu zwróciła się przeciw Kaśce, podburzając przeciw niej inne sługi, ośmieszając w oczach całego domu... Dopomagała Janowi w czynieniu rozmaitych psot i szkód, za które potem biedna Kaśka ze skromnej swej pensji płacić musiała. Zrywano stare i powiązane sznury, na których suszyła się bielizna Budowskich; wylewano wodę z szaflika, gdy Kaśka trochę „deszczówki“, złapać pragnęła. Przez ciemne schody przeciągano szpagat, ciesząc się, gdy posłyszano ciężki