Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prawda, że w owym domu na progu jest bieda, jest żyd, jest ruina. Gdzie żłób pusty, tam konie się biją. Ale ci ludzie kąsają się ciągle i ostatnie zdanie, wypowiedziane przez Kazimierza: „do diabła z taką rodziną!“ — jest zupełnie na miejscu. Jest tam bowiem panna na sprzedaż — i rodzina frymarczy nią, jak owcą. Taka frymarkę ciałem młodej dziewczyny, taki handel dla podtrzymania świetności wiejskiej szlachty, przedstawił nam Bliziński[1] — przedstawił... och! jak genjalnie! To była tragedja cała, ci Czarnoskalscy, ten Strasz, ten Kotwicz. Ta scena pijaństwa... I w sztuce p. Grabowskiego jest rodzaj Strasza, jest taka podupadająca rodzina, jest taka frymarka, ale... niema Blizińskiego. Comparaison n’est pas raison, ale doprawdy tutaj porównanie samo pod pióro się ciśnie. Sztuka p. Grabowskiego robi wrażenie niedojrzałego owocu, czegoś sklejonego, zeszytego, zbyt grubymi ściegami. Atmosfera wiejskiego dworu w dwóch pierwszych aktach uchwycona dobrze, tło wiernie podmalowane, zdaje się ekspozycja zajmująca — nagle jakieś wprost dziecinne sceny się plączą, szarpią cierpliwością widza, irytują niezepsute dobre wrażenie zbyt krótkich szczęśliwych momentów.

O dwóch ostatnich aktach lepiej nie mówić wcale. Są one do akcji niepotrzebne, wloką się — akt w chałupie traktowany szkicowo, ale nie plastycznie cała historia z ospą śmieszna i banalna, równie banalna, jak owa ofiara chłopów „dla panienki“, przynoszących pieniądze w węzełku od chustki. Publiczność znużona wygląda końca sztuki. Zakończeń w sztuce trzy. Co chwila zdaje się, że zasłona zapadnie. Dlatego obchodzą tylko dwa pierwsze akty, bo choć się w nich nic właściwie nie dzieje, ale mają jakiś charakter i trzymają się razem. Z tych dwóch aktów wnioskując, można twierdzić, iż p. Grabowski ma zdolności, a w naszej literaturze, bardzo ubogiej w dramat poważny, każde zdolności cenić należy. Ale p. Grabowskiemu brak tchu, brak znajomości rzeczy, jakkolwiek nerw jest, choćby w wydobyciu takich postaci jak Kazimierz, który wyborny w pomyśle,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Mowa o komedii „Rozbitki“ Józefa Blizińskiego z 1882 roku.