Przejdź do zawartości

Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
„Niepoprawni“[1], Juljusza Słowackiego.

Wielkie było dla mnie wczoraj święto. Doczekać się nie mogłam wieczora. Teatr grał „Niepoprawnych“. Miałam ich widzieć w ramach jak obrazy, miałam słyszeć kaskadę słów, które jak sznur brylantów płyną. Kocham wszystko, co Słowacki stworzył, kocham tęczę jego dzieła i królestwo jego ducha. Kochamy go wszyscy inaczej jak Mickiewicza — goręcej, niespokojniej, namiętniej. A że był nieszczęśliwym i nawet po śmierci śpi od nas tak daleko, tem jest sercom naszym droższy — i dlatego wielkie święto, gdy z ram sceny mają ożyć jego postacie, wielki to wieczór, gdy brylanty jego słów sznurem nieprzerwanym przed nami zabłysną. Czarowna to noc, gdy królestwo jego ducha przed nami się roztoczy.

Na cmentarzu paryskim, na którym huczą tramwaje i co niedziela porządne mieszczanki groby swoich bliskich miotełkami z kurzu czyszczą — pomiędzy całym firmamentem szklanych wieńców, w których zachodzące słońce iskierki zapala — jest biedna kamienna mogiła. Mieszkałam długi czas ponad tym cmentarzem, księżycową nocą z okien moich widziałam całe morze białe grobów, krzyżów i kamiennych aniołów.

Biednej mogiły odszukać oczami nie mogłam, choć szu-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Obecnie dramat znany pod tytułem Fantazy.