Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zostaje nieruchoma, w sercu każdego, kto do łoża konającej a drogiej dla siebie istoty przywiódł tę ostatnia pociechę, ten krzyż, kreślony nad zachodzącemi bielmem oczami, to absolvo te, z którem ulata dusza — nastaje jakiś zimny dreszcz. Zdaje mu się, że mu w tej chwili niszczą wszystko.
Tam błaznują na scenie księża, tam na widowisko i karykaturę podają się kapłani, którzy nas wiodą do „wieczności bram”. Kto śmie biała komżę, w której ksiądz zbliża się do łoża konającego, w której ksiądz błogosławi trumnę nad otwartą mogiłą, w której ksiądz podnosi Hostję ponad głowy upadłego w proch tłumu, kto śmie tę biała szatę szyć razem z wyzywającą baletową szatą tancerki, zabierać ją w inwentarz teatralny i produkować na scenie, jak szatę klownowską? Kto śmie? Kto zrobić to śmiał?

Był taki p. Halbe, który zachciał dziesięć lat temu naśladować autorów teatru Libre w Paryżu. Tylko mała różnica. W teatrze Libre nigdy nie przedstawiano księdza nawet ze śmiesznej strony. Grano tylko te sztuki, gdzie ksiądz miał piękna rolę. Ale Halbemu zachciało się być bardzo wielkim. Więc zrobił dwóch księży. Jednemu, Niemcowi, kazał być uczciwym, ale błaznem i opojem — drugiemu, Polakowi, kazał być łotrem i rozpustnikiem. Pokradłszy główne zarysy z Maupassanta nowel, z „Pot Bouillé” Zoli i tegoż pisarza „Conquete de Plaisans”, dodawszy do tego ze dwadzieścia litrów kawy, piwa, wina, trochę zmysłowości, tak poetycznej, jak pierzyna niemiecka w kratkę, zrobił sztukę, która cieszyła się dużem powodzeniem u Niemców­‑protestantów.
Sztuka ta nie ma żadnej wartości. Jest ona słabą kopią dawno przebrzmiałych francuskich sztuk, które namnożyły się około pierwszej połowy ubiegłego dziesiątka i może zająć tylko umysły, nie śledzące zupełnie za objawami literatury dramatycznej w Europie.
Zakazana w Austrji, okaleczona i przerobiona, dostała