Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Modlitwą dziś zaczęto dzień, modlitwą, która pod skrzydła swoje gromadzi wszystkich i jest… dla wszystkich! Do kościoła wchodzą wszyscy — a Bóg, który jest najwyższem pięknem, ma jednak dla wszystkich — ramiona otwarte. Do świątyni sztuki zamknięto drzwi dla maluczkich i kazano im stać u progu. A przecież i tam ludzie modlą się szlachetnością swych natchnień, które Potęga bożej iskry w nich zapala. I przy wznoszeniu tej świątyni Piękna pracowało setki rąk — wprawdzie tylko pewną siłę roboczą przedstawiających, ale niemniej była to praca ciężka, często z niebezpieczeństwem życia połączona.
A każda praca, to modlitwa — bo czynami i kroplami potu modli się człowiek a nie szemraniem pacierzy. Więc należy się tym smutnym duszom wejść rzadko, och! bardzo rzadko pod tę kopułę, którą w górę dźwignęli, aby rzec można było, że świeci w słońcu — dla wszystkich.