Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

izmu nie zdoła zakryć stóp zczerniałych. Kaplicę estetów napełni woń rozkładającego się ciała. I nic nie zdoła tej trupiej woni zagłuszyć. Ani wonne kadzidła palone na ołtarzu sztuki, ani sztuczne zapachy importowanych odurzających kwiatów. Tors zwalić się musi i brylanty estetów zapadną w mrok. Należy więc i o stopach społeczeństwa pomyśleć.
Viktor Barrucand jest to niepozorny, mały człowieczek i gra na flecie w jednym z małych teatrzyków paryskich. Ten Viktor Barrucand wstrząsnął lat temu trzy całym Paryżem. Uczynił niewielką propozycję. Oto podał projekt, aby chleb wydawany był darmo, ot, jak woda, jak oświetlenie, jak użycie bruku. Chleb… dla wszystkich. Było to bardzo proste. Jednak nie przyszło do skutku. Natomiast w Paryżu jest zwyczaj, że teatra rządowe dają pewną ilość przedstawień darmo. I to są przedstawienia… dla wszystkich. Opera jest pięknym gmachem w Paryżu, a przecież nikt się nie lęka wpuścić owej „darmochy“ kilka razy do roku. Całą noc wyczekują ludzie ustawieni sznurem na trotuarach, aby wejść do owego, wiecznie dla nich zamkniętego, przybytku. I być tam pomiędzy niemi, śledzić wrażenia na tych rozgorączkowanych i zaciekawionych twarzach, sprawia wiele radości. Cały rok taki biedak żyje wspomnieniem ujrzanego Piękna… Cały rok taka rodzina mówi o tem wielkiem święcie, podczas którego i przed nimi otwarła się kraina ułudy, kraina snu, kraina ekstazy. Ich naiwny zachwyt jest stokroć szczerszy, niż „och!“ i „ach!“ snobów. Znam aktorów i wiem, że granie przed taką publicznością byłoby dla nich wielką przyjemnością. Dwa lub trzy popołudnia w roku, to nie ubytek kasowy, a ileż radości w biednych, smutnych duszach. Verlaine powiedział, „iż niema nic piękniejszego dla duszy ludzkiej, jak uczynić drugą duszę mniej smutną“.
A smutne jest życie biednych ludzi, czyż więc i dla nich nie powinien Sfinks ów przemówić!