Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
„Ocknienie“, sztuka Rakowskiego.

Tak, stanowczo — mogło się to wszystko wydać przesadą, ale tylko tej części publiczności, która nie zna stosunków, panujących obecnie w Poznańskiem, która nie wie, że to wydzieranie ziemi wyradza pewną fanatyczną siłę odporną, granicząca czasem z brutalnością, przed którą w zwykłych warunkach człowiek się cofa. Ci, którzy choć kilka lat spędzili w Poznańskiem, uznali sztukę Rakowskiego za prawdziwą i malowaną energicznie, a w rzeczewistem oświetleniu. Te sceny przykre, a chwilami rażące, któremi cały drugi akt jest przepełniony, zdarzyć się mogły, bo wynikły konsekwentnie z heroicznej walki z teutońską pięścią o szmat własnej ziemi, a wiadomo, że wielki jest żal i ból, szarpiący sercem człowieka, który widzi, jak w jego własnem gnieździe obcy przybysz się rozpiera.
Cóż więc dziwnego, że gdy z winy przybyszów, te pięści niemieckiej, tak strasznie nienawistnej nam od wieków — i trumna samobójcy wśród kirów zemsty się domaga — serca stają się kamienne, na usta wydziera się ostre i straszne słowo, gest mimowolny drzwi wskazuje. Gdy widz to zrozumie, gdy wniknie w istotę i przyczynę rzeczy, to, co mogło wczoraj w sztuce Rakowskiego wydawać się błędnem, odpadnie i będziemy mogli patrzeć na to dzieło bez uprzedzeń i sądzić je tak, jak na to zasługuje
Przedtem jednak — trzeba przyjąć za pewną podstawę —