Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Znak zapytania.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hrabina Skierka siedziała odosobniona, trzymając ciągle lornetkę przy oczach, lub atakując kogoś z przechodzących.
Wszyscy zaczepieni przemawiali słów parę i spieszyli dalej, nie zwracając najmniejszej uwagi na Władzię.
Ona siedziała znów martwa i nieruchoma, nie patrząc na tłum tańczących. Wtedy dopiero dostrzegłem, jak barbarzyńsko prawie była ściśniętą gorsetem. Była odrażająco cienką w pasie, co ją nie upiększało bynajmniej. Musiała znosić istne tortury. Hrabina Skierka co chwila poprawiała coś w toalecie córki. Robiła mi wrażenie starej żydówki, siedzącej na stopniach, prowadzących do sklepiku, w którym się mieszczą jej towary.
Ale kupujący, a przynajmniej targujący, nie zjawiał się wcale.
Dokoła tańczyły wszystkie młode, a nawet niemłode kobiety. Dziewczęta niektóre, pozbywszy się pensjonarskiej sztywności, oddawały się całą duszą zabawie; mężatki kokietowały tańcem, uśmiechając się zalotnie.
Jedna Władzia była nieruchomą, smutną, zapomnianą...
Powoli przycichła hiszpańska serenada, pary rozłączyły się i środek sali opróżnił się w mgnieniu oka.