Strona:Gabriela Zapolska - Ostatni promień.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

panienki nie powinny czytać takich rzeczy!
Elszykowska nie odpowiedziała na ten zarzut męża, usiadła po za samowarem i oparła twarz na dłoni. W jasnem świetle wiszącej lampy, wydawała się jeszcze starszą, nędzniejszą i bardziej pomarszczoną.
Elszykowski rozwinął kuryera i czytać zaczął. Tymczasem Tadek z drugiej strony starał się przeczytać ogłoszenia. Jadwisia obojętnie spoglądała na kłęby pary bijące z samowara.
Nagle Tadek łamiącym się głosem podrostka — zawołał.
— Proszę taty! trzeba podać do kuryera!
Elszykowski, ździwiony, z po za drukowanego arkusza się wysunął.
— Dlaczego?
— Bo ten Bełszyński nie może już dawać korepetycyj!
— Dlaczego?
— Nietęgi jest w matematyce; po herbacie będę musiał pójść do kolegi, aby z nim zadanie przerobić...
Elszykowski podniósł znów w górę filiżankę i palcem po drugiej stronie ścianki wodził.
— To się go odprawi — zakonkludował spokojnie, stawiając filiżankę na spodeczku.
— Ja mu dziś powiedziałem, że wyjeżdżamy na tydzień na wieś, do Grodziska — ciągnął dalej Tadek — niby do babci i że napiszemy do niego, kiedy powrócimy. Niby zawsze... tak grzeczniej. Prawda?... Co?... Prawda, tatku?...