Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ELKA.

Duszno mi, gorąco... chcę zaczerpnąć powietrza.

JULKA (ironicznie).

Nie ochłodzisz się — zaziębisz się tylko, nic więcej.

ELKA (kręci się po pokoju, przez chwilę poprawia lampę, wreszcie pada na krzesło i wybucha płaczem).

Boże, mój Boże! kiedy się to skończy!...

JULKA (spokojnie).

Od was tylko zależy.

ELKA.

Przecież słyszysz, że jego żona nie chce się na rozwód zgodzić, że znów zeznaniami sparaliżowała jego zabiegi.

JULKA (zimno).

A więc rozstańcie się.

ELKA (zrywa się).

Julko! Julko, coś ty powiedziała? my rozstać się. — Czyż my możemy żyć bez siebie.

JULKA.

Ty. niewiem, ale, że on bez ciebie może żyć, to więcej jak pewne.

ELKA.

Ciągle zniechęcasz mnie — robisz wszystko, co możesz, ażeby wmówić we mnie, że on mnie nie kocha.

JULKA (spokojnie).

Bo on cię nie kocha!