Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Jak tęcza.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ten sam delikatny podbródek — owal twarzy, linja nosa — śliczny kolor włosów. A ponad wszystko powab, gracja niewieścia, artyzm statuetki w każdym ruchu i układzie linij.
Helena patrzy długo w tę strojną postać, tak jakby podziwiała w tej chwili zjawienie się siebie dawnej, strojnej i czarującej. Zbiedzona i przysypana popiołem, cera jej twarzy odnajduje swą dawną karnację w świetnym kolorycie twarzyczki zaróżowionej pod rondem aksamitnego kapelusza. Nie może sformułować swego wrażenia, bo oto nowe, a tak silne uderza w jej duszę, iż chwilę pozostaje bez tchu, z sercem zamarłem i unieruchomionem.
Do damy w gronostajach podchodzi teraz szybko Hawrat. Zanim podał jej rękę, zanim zamienił słów parę, Helena wiedziała, iż ta kobieta jest... jego żoną.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Tak! Ma ich teraz przed sobą — oboje — o kilka zaledwie kroków i z intencją szaloną, właściwą tylko zrozpaczonym i kochającym kobietom, odczuwa rodzaj stosunku, jaki tych ludzi łączy.
Hawrat z całą miłością ujął rękę żony, palce ich splotły się tak silnie, jak w lecie splatały się palce Heleny i Hawrata. Ona, pochylona ku niemu, cała pod wpływem jego mowy, mówi do niego cicho, szepcze prawie, serdecznie i żywo. Widać, jak gorący udział przyjmuje w jego umysłowem życiu i jaką część lepszą w niem zabiera. On słucha jej słów uważnie, widocznie, że ona jeszcze w sercu swojem znalazła coś więcej na obronę owego mordercy. Bo oto ślicznym gestem wskazuje mu ojca Fedka i Helenie zdaje się, że słyszy słowa:
— Jeszcze o nim mogłeś coś powiedzieć...
Teraz Helena odczuwa, widzi pożycie Hawrata z żoną. Rozumie, iż tej kobiety, którą przypuścił do swej pracy duchowej, która współdziałała z nim niejako w pracy jego społecznej — porzucić dla niej nie mógł, nie chciał. Ogromny, śmiertelny wstyd ogarnia ją nagle. Chciałaby zapaść się w ziemię....
Czuje się niczem, intruzem, głupią, przelotną miłostką, która musiała w tej chwili napełniać pamięć Hawrata niesmakiem. Ten jej pomysł małżeństwa — wtedy, gdy on od lat dawnych złączony był z tą śliczną i dobrą kobietą — i to jak złączony, ciałem i duchem! Lub to narzucanie się i wdzieranie gwałtem do przybytku jego ducha wtedy, gdy tam była już inna i to jaka inna!
Podobieństwo żony Hawrata do Heleny, dodaje jeszcze straszniejszej goryczy. Widocznie tęsknota na obczyźnie i osamotnienie wpłynęły na Hawrata, że wybrał ją na kochankę