Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Jak tęcza.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jakąż więc pan wyznaje zasadę? — zdobyła się wreszcie na odpowiedź — to przecież pan zajął mi mój zakątek. Ja tu gospodaruję od kilku tygodni. Ślady okupacji pana dostrzegłam dopiero od dni kilku...
— Jakież to?...
— O!... leżą tam, pod palmami, w postaci niedopałków od papierosów i spalonych zapałek
— A więc... pani zajmujesz to terytorjum w dzień, a ja w nocy. Nie przeszkadzamy sobie wzajemnie.
— Owszem!
Spojrzał na nią zdziwiony.
— Czy do tego stopnia lubisz pani samotność?
— Ja nie... ale zdaje się, że to ja właściwie panu przeszkadzam moją dzienną obecnością. Kiedyś zastałam tę zasłonę zapiętą na bok szpilką od krawata... Czy to pan uczyniłeś?
— Tak!... noc była księżycowa, cała srebrna. Pozwoliłem wkraść się tutaj temu srebru i stonować trochę dzienne złoto... A... więc pani znalazła moją szpilkę? Gdzież ona jest?
Helena zawahała się chwilę.
— Nie wiem... zginęła...
— Mniejsza z tem!...
Obejrzał się dokoła.
— Pani jesteś prawdziwą kobietą. Zaledwie weszłaś do tej altanki, a oto już jakoś w niej piękniej i milej. Cały wdzięk swój wniosłaś ze sobą.
Usiadł przy stole, wziął w rękę wachlarz i bawił się nim, błyskając w słońcu świecącemi kamyczkami.
Ona patrzyła na niego, prawie zachwycona. Ruchy jego były pełne harmonji. W dzień wydał się jej o wiele młodszym. Cera jego prawie przeźroczysta — delikatna była, jak u kobiety. Po raz pierwszy spojrzeć mogła prosto w jego oczy. Były przepysznej, czystej szafirowej barwy. Wyraz ich, surowy trochę w tej chwili i spokojny, przyćmiewały długie, ciemne rzęsy. Na cieniuchnym sznureczku wisiał na kamizelce monokl. Hawrat przyłożył go na chwilę do oka, przyglądając się wachlarzowi.
— Pani tu spędza dzień cały? — zapytał po chwili.
— Prawie.
— Dobry kącik do pracy.
— Ja nie pracuję.
Hawrat położył wachlarz i po krótkiej pauzie zapytał:
— Cóż więc pani tu robi?
— Nic.
Hawrat przyłożył do oka monokl i przyjrzał się przez chwilę Helenie tak, jak przyglądał się barwnym kamyczkom na złocistem tle wachlarza.