Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/624

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



VII.

Śmiertelnie smutna, dowlokła się Helena do domu. Idąc potrącana przez przechodniów, tłumiła łzy, które jej się cisnęły do oczów. Czuła się stokroć nieszczęśliwszą niż kiedykolwiek w życiu. Słowa Borna paliły ją jak świeżo otrzymany policzek. Zaczęła teraz po raz pierwszy zastanawiać się, myśleć i zazdrościć tym kobietom, które nie miały wężowej linii bioder, lecz były pełnym człowiekiem, istotą skończoną, doskonałą, nie kaleką rozwijającą jedną stronę swej istoty na niekorzyść drugiej.
Przed oczyma jej coraz widoczniej uwypuklała się teraz jedna, jedyna postać kobieca.
Jadwiga!
Dobywszy swego skalpelu, analizowała teraz ową „akuszerkę“ i nie mogła znaleźć śmiesznej strony w życiu i postaci tej kobiety. Nie była to pedantka bez temperamentu, gdyż oddała się Bornowi jawnie, otwarcie i żyła z nim od lat tylu, kochając go stale i wiernie. Usunęła się od ludzi i stworzyła sobie swój świat pracy i miłości...
Ta... była kochaną i pożądaną nietylko cieleśnie ale i moralnie. Ta umiała przykuć do siebie Borna,