Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/591

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Scenę?... Cóż znowu, sceny robią sobie ludzie, którzy się kochają, albo szanują! Od pewnego czasu powinieneś był zauważyć, iż jestem dla ciebie uosobioną słodyczą... Zaprosiłam cię do sanek nie dla zrobienia ci sceny, ale dla zachowania decorum. Prezentujesz się nieźle! Masz nowy cylinder a zresztą na świecie przyjętą jest rzeczą, iż mężatki od czasu do czasu robią acte de présence w towarzystwie drogo nabytego parawanu...
Świeżawski milczał i tylko zagłębił się w miękie poduszki powozu.
— Czy nie uważasz — mówiła dalej Helena — jak stałam się teraz dowcipną?... Co więcej, muszę ci wyznać, iż nie czuję bynajmniej dla ciebie i dla twych czynności dawnej pogardy. Znajduję nawet, że masz szalony spryt do interesów i przyznaję, że doszedłeś do posiadania kamienicy cudownym niemal sposobem.
Ukłoniła się uprzejmie przechodzącemu trotuarem Hohemu.
— Pan Hohe — wyrzekła — trącając męża łokciem — redaktor!... Powinieneś być grzeczniejszym względem niego. Jego zatargi krytyczne i prywatne z Baczkiewiczówną nie powinny cię obchodzić. Możesz być spokojnym i wierzyć mi na słowo!... Hohe był tylko przyjacielem Baczkiewiczównej.
Świeżawski milczał ciągle.
— Mówiliśmy zatem — ciągnęła dalej Helena — że podziwiam twój spryt i zamiłowanie własności. Beatus qui tenet!... Ty obecnie posiadasz... i to z niczego!... Pomyśl!...
Westchnęła i dodała:
— Jak to Bóg wynagradza na tym świecie uczciwą pracę i pobożność ludzką!
Sanki wjechały teraz na plac teatralny, biały