Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/577

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się z mediumizmu... będziesz pan niedługo czynił to samo wrażenie, jakie dziś czynią na nas ludzie, drwiący niegdyś z elektryczności i magnetyzmu zwierzęcego...
Hohe otwierał usta, aby jej odpowiedzieć, lecz ona nie dała mu przyjść do słowa.
— Wiem, co pan chcesz powiedzieć — wyrzekła z nadzwyczajną uprzejmością — chcesz na swe usprawiedliwienie przytoczyć, iż trudno jest być dziennikarzowi wykształconym we wszelkich kierunkach... To bardzo naturalne! Lecz czy nie lepiej w tym razie, gdy się czegoś nie rozumie, nie zabierać wcale w tej kwestyi głosu... w każdym razie... to bezpieczniej!...
Skinęła głową i wyszła, zadowolona z siebie, poraz może pierwszy w życiu Lecz, gdy wydostała się na ulicę, ogarnęła ją nagła rozpacz.
Zdawało się jej, że w tę krainę jasności i poetycznego przepychu, w jakim przebywała, wtargnęło nagle tych troje głupców obłudnych i splamiło ową jasność swym oddechem. To, co uważała za nabytą mądrość, wiedzę i przekonanie — wyrzucone tak nagle w nędzną przepaść tego banalnego saloniku, w którym cudzołóztwo, ślepota, pycha, obłuda i zarozumiałość rozsiadły się po królewsku, cała ta monarsza tęcza, utkana z objawień teozofów i cywilizacyj zanikających — wydała się jej pustą grą słów, igraszką dziecinnych baloników, niknących w olbrzymiej przestrzeni. Uczuła, iż ów ezoteryzm porównawczy posłużył jej do rzucenia w oczy ludziom nędznym i małym całej garści frazesów, stanowiących pewną fazę jednej z jej ról, jakie ciągle grała na świecie.
Nagle w ten sposób na ziemię strącona, nie