Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/543

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

derczy i ironiczny, podczas gdy to, co mówił Samana, nawet ciasnemu umysłowi Heleny wydało się o wiele głębszem i zastanowienia godnem.
Idąc ulicą, Helena pogrążyła się powoli w błogiem rozmarzeniu.
Widziała się już bohaterką chwili, owem medium nadzwyczajnem, o którem mówić będą wszyscy ludzie cywilizowani.
Portrety jej, fotografie, rozchodzić się będą tysiącami.
Przypomniała sobie, że kiedyś widziała w cyrku kobietę, odgadującą z zawiązanemi oczyma cyfry, pisane na tablicy lub zdaleka ukazywane jej przedmioty.
Kobieta owa była ubrana w długą, białą suknię a Helena słyszała, iż jakiś pan siedzący obok niej, mówił: „widziałem inne media i te...“
Dalszych słów Helena nie słyszała.
Lecz to zapamiętała, iż owa biała dama była także medium.
Lecz ona, Helena, zajmie inne stanowisko. Fluid jej odłączy się od jej ciała i stanie się widzialnym.
Jak się to stanie — nie wie jeszcze, ale stać się tak musi.
Żyć będzie innem życiem, istnieć będzie innem istnieniem!
Poczuła w żołądku ściskanie.
Był to poprostu głód; nie jadła nic od rana.
Westchnęła.
Zanim się stanie owem „ciałem astralnem“, musi, niestety, myśleć o odżywianiu tej „materyi“, którą obecnie pogardza a której z taką rozpaczą broniła od zniszczenia w krytycznej chwili, wobec szaleństwa Siennickiego.