Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/422

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wobec harmonii słów, która łka muzyką milczenia!... Co się z wami dzieje, czego się tak puszycie obrońcy tradycyi po tyle a tyle kopiejek od wiersza? Tradycya, jeśli to tradycya uczciwa, broni się sama i was, ciurów obozowych, zbieranych na rozdrożach, nie potrzebuje...
Żachnął się, ramionami wzruszył i wyrzekł z pogardą:
— Idźże już sobie odemnie, bo oto nadchodzi uroczy sen mych młodzieńczych dni... Och Myszko, Myszko, jakże twa biała dusza zeszkapiała!... Jakże teraz jesteś... działającą na zmysły!...
Hohe cofnął się ku grupie komitetowych, którzy stali w pewnem oddaleniu, nie mieszając się do rozmowy dwóch panów „z prasy“. Lecz środkiem sali w turkusowej, aksamitnej sukni i wielkim weneckim kołnierzu płynęła, kołysząc się, Sosnowiczówna, z bukietem nenufarów w ręku. Żółte światło lamp wydobywało z błękitów aksamitu zielonawe refleksy. Na karku aktorki bieliły się placki pudru i kręciły się ciemne włosy. Szła, rozmawiając z Żabusią, która, różowa, ożywiona, prowadząc za rękę Nabuchodonozora, ubranego w swój kostium „chłopski“, asystowała aktorce, zapominając, że rano rzucała na nią anatemy.
Doszły tak do grupy komitetowej, do której cofnął się Hohe. Szerkowski pozostał sam jeden i zmrużonemi oczami na idącą artystkę patrzył. Podsunął się tak, aby go spostrzegła, lecz Sosnowiczówna obrzuciła go przelotnem wejrzeniem i odwróciła głowę w inną stronę.
Szerkowski znów kołysał się na rozstawionych nogach i zaczął:
— Jak się masz, Myszko — zawołał głośno — cóżeś tak zdumniała, że mi nawet głową skinąć nie