Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Rewirowy.

Chory... chory... ja proszę żeby tu było tak, jak w innych domach. Tu główna ulica, tu musi być tak, jak powinno.

Dziadek (powstrzymując się).

Będzie jak powinno.

Stróż (wsuwając głowę).

Aby to potem na mnie nie spadło.

Rewirowy.

Da... proszę żeby nie było osobiennych nieprzyjemności... Mnie tu kazali dać baczenie. Ja muszę mój rewir obejść. Miłościwy Pan pozwolił na illuminacyę — tak illuminacya być musi... Izwienitie!.. A!.. jeszcze... Trzeba zapalić wcześnie... bo Najjaśniejszy Pan będzie raczył jechać tędy do teatru. Tak oto żeby wcześnie... I także story żeby podnieść, bo to dziwnie a potem niewolno...

Stróż.

Ja podniosę!

Dziadek.

Nie ruszać!