Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gorejące morze zamyka się poza szaloną kobietą i pochłania ją na zawsze.
Gdy ludzie, zbudzeni czerwoną łuną i przeczuciem, wybiegli z chat, ratując swoje mienie, chata Julka przedstawiała tylko kupę zczerniałych belek i zwęglonych desek.
Nazajutrz pod deskami znaleziono dwa szkielety: jeden męzki, drugi kobiecy.
Oboje zwęgleni, skurczeni w konwulsyjném skurczeniu, śmieli się trupiemi czaszkami i zdawali się opowiadać mękę, jaką wycierpieli.
Jeden z żydków, nocujący u Szmula, opowiadał, że późno w nocy przywiózł do wsi z dworca kolejowego młodą kobietę z zawiniątkiem w ręku. Kobieta milczała całą drogę i wysiadła na ścieżce prowadzącéj do wsi. Była strojnie ubrana i bardzo ładna. Poznano w niéj Małaszkę, ale do dziś dnia nikt nie wie, w jaki sposób w chacie pod bramą spłonęło tych dwoje.
Złożono ich kości do jednéj sosnowéj trumny i pogrzebano obok Stepanka.
Leżą tam we troje i śpią cicho, a tylko wicher jęczy nad ich mogiłą, a brzoza szumi... taj płacze...


KONIEC.