Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak jest, bez przesady w małżeństwie „on” może stanowić nawet pewną piękną stronę, ale na Boga, nie idealizujmy i nie żądajmy nadzwyczajności.
Jeśli „on” jest rozsądnym, dozwól mu miéć przewagę nad sobą, jeśli brak mu taktu, postępuj według swéj woli, lecz udawaj, że dzieje się tylko wola jego. „On” — to istota próżna i nadęta, jak bańka mydlana; udawaj przed nim trwogę — poprowadzisz go na pasku.
Nie wdzieraj się nigdy w tajemnice, czy to męża, czy kochanka. Każdy z nich ma jakiś ciemny kącik, który chroni troskliwie przed okiem obcego.
Uszanuj tę piękną stronę jego charakteru, milcz — gdy jest smutny, śmiéj się — gdy wesoły. Jeśli chcesz miéć raj na ziemi, zaprzéj się swéj łzy i uśmiechu, rób to, co „on” — będzie ci wdzięczny i odpłaci pieszczotą lub dobrém słówkiem.
„On” jest egoistą, ale niewdzięczność mu obca — prędzéj lub późniéj delikatność twoję ocenić potrafi.
Mówiłam ci już, że „on” jest naturą wrażliwą na wpływy zewnętrzne: dekoracye, akcesorya znaczą u niego wiele. Kobieta, umiejąca używać efektów światła, może być nawet kochaną, naturalnie niedługo.
W ogóle nie potrzeba w żadnych związkach liczyć na ich trwałość. Mężczyźni imponują mi swoją pyszną niestałością. Gdy odchodzi od ciebie, „on” jest zupełnie spokojny, łzy nie robią na nim wrażenia. Denerwują go najwyżéj.
Jeśli używam wyrazu „odchodzi,” używam go zupełnie stosownie. Nawet w małżeństwie, gdy przysięgą i konwenansem związany pozostaje przy tobie życie całe, „on” wszakże odchodzi.