Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przypisywała to brakowi jeszcze odpowiednich stosunków, lecz pocieszała się, iż to przyjdzie.
Tymczasem Tadeusz, w otoczeniu, w jakiem przebywał, powoli wyrobił się na zgrabną lalkę, doskonale wygimnastykowaną, mającą pewien gust artystyczny w aranżowaniu tańców i poetyzowaniu figur kotylionowych. Próżność jego wzrosła, mózg przestał się rozwijać. Lecz próżność ta rozwijała się tylko w podwójnym kierunku, a mianowicie: w noszeniu wykwintnéj odzieży i w królowaniu tanecznem podczas balów, a nawet najzwyklejszych „kręciołek”, na których boston zastępował kotyliona. Szło mu usilnie o zdobycie jaknaj większéj ilości orderów, lecz nie dbał, czyje ręce mu ten order przypinały. Kobiety w sali balowéj istniały dla niego o tyle, o ile istnieją pionki, posuwane wprawną ręką gracza na kwadratach szachownicy. Było to jego „ciało baletowe”, którego on był mistrzem. Kokieterya stroju, jaką roztaczał, była to kokieterya kobiety, ubierającéj się zarówno dla olśnienia kobiet, jak mężczyzn.
Zresztą kobiety nie zwracały nań zbytecznéj uwagi w salonach. Wiedziano, iż nie był bogaty, iż nie był to epuzer: nie liczył się więc dla panien; a dla mężatek nie przedstawiał ponęty przewrotnego flirtu. Wiecznie biegający, ustawiający pary i krzesła, zaaferowany, nie miał czasu na przedwstępne kokieterye.