Strona:Gabriela Zapolska-Wodzirej Vol 1.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VI.

Na placu Jura, tuż u stóp Sacré Coeur, naznaczono rendez-vous dla wyjazdu ekwipaży gości zaproszonych przez Maleniego do Paprotki.
Na szerokiéj jasno-blond płachcie piasku o białawych, niepewnych smugach czerniały teraz ekwipaże: amerykany, breaki, maile, yictorie, żółciły się sztyłpy butów służby Maleniego i Bodeckich, bielały taranty, zaprzężone do „koszyka“ Orzeckiéj, czerwieniał dach dziwacznego omnibusu, należącego do Stasia Pozbitowskiego. Kobiety powysiadały z powozów i teraz przechadzały się wśród kół ekwipaży, tuż pod kopytami i łbami koni z pewnością woltyżerek, gotujących się do wzięcia udziału w jakiejś wielkiéj pantomimie. Panienki szczebiotały głośno, czując się tu więcéj u siebie, trochę daléj od oczu gawiedzi, która, cokolwiek odsunięta, rozsypywała się przerwanym różańcem kilkudziesięciu próżniaków, „flanujących“ w to czerwcowe popołudnie w cieniu