Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STEFKA.

A to piła!... zbił się!

DAUM.

Ślicznie!... ale było dwa...

STEFKA (wskakuje na szesląg — zeskakuje i biegnie do kuchni).

Zaraz!

BOGUCKI (siedząc na swojem miejscu ogląda się za nią).

Ma śliczną linię... I bardzo sznittowna.

DAUM.

Taka sobie. Może papierosa?

(podaje porte cigarres).
BOGUCKI (bierze papierosa śmiejąc się).

Cóżeś taki skrzywiony? Ładna papierośnica.

DAUM.

To prezent!

(Bogucki ogląda — Stefka wraca).
STEFKA.

Jest jeszcze jeden.

(siada przy Boguckim).
STEFKA.

No więc teraz panu powiem o kochanku Milowicz — ale o tym prawdziwym... To ładna

(bierze papierośnicę Dauma).
BOGUCKI.

To Dauma.