Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STEFKA.

Trzy lata temu... Ja byłam wtedy jeszcze szkrab w balecie...

BOGUCKI.

Nie przypominam sobie.

STEFKA.

Bo nie było co...

BOGUCKI (wstaje — idzie do wieszadła — podając jej kwiaty).

Pani pozwoli trochę kwiatów...

STEFKA (olśniona i ucieszona).

Dziękuję... postawię na widoku aby go kłuły w oczy.

(biegnie do niży, bierze dzbanek z wodą, stawia na stole).
BOGUCKI (za nią idzie).

Czemu?

STEFKA.

Bo on mi nigdy kwiatka nie przyniesie.

BOGUCKI.

Co pani mówi!

STEFKA.

O! o! pan go nie zna!... Ale dzięki Bogu, że to pan ten przyjaciel.

BOGUCKI.

Dlaczego?

STEFKA.

Bo Pan jest do Boga i do ludzi. Ja się