Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
FILO.

Pani jest cudna!...

STEFKA (śmiejąc się).

I pan także!...

FILO.

Takie ma pani cudne oczy!

STEFKA.

Pan ma takie cudne usta!...

(mały kolega kręci się sam — wpadają tańcząc na kolegów — krzyk, śmiech — nagle Stefka porywa najmłodszego — i woła).
STEFKA.

Z paziem — drobna kaszka!

(zaczyna się kręcić krzycząc roześmiana, inni koledzy wstają, niektórzy grają — inni tańczą — zabawa dziecinna i wesoła, wchodzi Michasiowa).
MICHASIOWA.

Proszę panienki!

STEFKA.

Co?

(zatrzymuje się, wszyscy się zatrzymują)
MICHASIOWA.

Ciocia panienkę prosi na chwilę.

FILO.

Pani ma ciocię?

STE KA (jakby ze snu zbudzona).

Ale... o... czego chce?