Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zostaje wbity w czyjeś plecy. Najpodlejszy i najbardziej tępy nóż, łamiący ołówek miast go zaostrzyć, stanowi rzecz dobrą, o ile tylko jest nożem. W epoce kamiennej byłby on cudem. To zaś, co nazywamy nożem złym, jest tylko nożem dla nas niedość dobrym; zły kapelusz dla nas jest zamało dobry, zła cywilizacja jest cywilizacją dobrą, ale niedostatecznie dobrą dla nas. Lubimy nazywać obszar dziejów ludzkich złem, ponieważ sami jesteśmy lepsi. Jest to jednak zasada błędna, gdyż kość słoniowa nie może być coprawda tak biała jak śnieg, ale nawet cały ląd arktyczny nie zdoła jej poczernić. Jasnem staje się tedy, że ludzkość trudni się stale określeniem jako złych wszystkich rzeczy, które były niegdyś dostatecznie dobre, aby udoskonalić inne. Słowem lubi spychać drabinę, po której sama się wspięła. W związku z tem przychodzi mi na myśl, że postęp mógłby być czemś innem, niż ciągłem ojcobójstwem; dlatego przeszukałem śmietniki ludzkości i znalazłem w każdym z nich skarby. Odkryłem prawdę, że ludzkość nie przypadkowo, ale planowo, od wieków zajęta jest wrzucaniem złota do rynsztoków i djamentów do morza. Przekonałem się, że każdy człowiek jest skłonny do nazywania n. p. zielonego liścia o wiele mniej zielonym, zaś śniegu na Boże Narodzenie o wiele mniej białym, niż to jest w istocie; i dlatego wmówiłem w siebie, że głównem powołaniem nawet najmądrzejszej jednostki