Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczerze uznawał swe ówczesne położenie za beznadziejne. Po pierwsze, ponury pogląd na rzeczy jest dość pospolity w nieszczęściach wieku chłopięcego. Gorycz niedoli dziecięcej nie wynika z wielkości strapenia, lecz z braku poczucia jego małości. Nieszczęścia młodych mają cechy beznadziejności. Zaginione dziecko może cierpieć jak potępieniec.
Utarło się pospolite mniemanie, że nadzieja towarzyszy młodości, użyczając jej skrzydeł motylich. Co do mnie, twierdzę, że nadzieja to ostatni dar przyznany człowiekowi dojrzałemu, a jedyny, którego młodość jest pozbawiona. Młodość to okres fanatyzmu, liryzmu, poezji, lecz także okres beznadziejności. Koniec poszczególnego wydarzenia, to koniec świata. Możność zachowania nadziei poprzez wszystko, świadomość że dusza przeżywa wszelkie wypadki, owo szczytne natchnienie, przychodzi w wieku późniejszym. To smaczne wino zachował Bóg dla ludzi dojrzałych. Skrzydła motyle powinny wyrastać na plecach starszych panów. Nic tak nie zadziwia młodych, jak konsekwentna płochość starych ludzi. Młodzi nie wierzą, że starzy odkryli swą niezniszczalność, że przeżywają drugie, jaśniejsze dzieciństwo; pogoda ich wzroku jest uzasadniona: ujrzeli kres końca świata.
Rozpaczliwa beznadziejność młodocianego Dickensa, to dowód jego szczerości. Pamiętajmy że Dickens nie był uduchowionem dzieckiem w rodzaju małej Dorrit, lub małej Nell. Nie dążył jedy-