Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

konserwatystą. Rousseau zapatruje się zbyt różowo na ludzkość, a przyczynia się do wywołania rewolucji. Swift się oburza, ale jest torysem. Shelley jest szczęśliwy, ale zbuntowany. Dickens, optymista, pisze satyrę na więzienie Fleet i Fleet znika. Gissing, pesymista, pisze satyrę na Suburbię i Suburbia istnieje.
Błąd popełniony przez Gissinga w ocenie epoki Dickensa za czasów jego młodzieńczych lat, można sformułować w sposób następujący: nazywa tę epokę „twardą i okrutną“, nie biorąc pod uwagę powiewu nadziei i ludzkich uczuć, które ją przenikają. Istniały wówczas, być może, nieludzkie prawa, lecz dużo było litościwych ludzi, których filantropja zyskiwała, według mego zdania, na pewnej szorstkości, a nawet gburowatości, nie miała za to wad, które ją zwykle charakteryzują. Była to ordynarna, krzykliwa, wojująca, pijacka filantropja — rzecz wspaniała. W każdym razie atmosfera taka jest atmosferą rewolucyjną, główną zaś jej ideą — idea równości. Nie zamierzam tu bronić idei równości przeciwko dziecinnym napaściom bogaczy i uczonych dzisiejszych czasów, chcę tylko zaznaczyć praktyczne jej następstwa. Jednym z istotnych i pewnych wyników przekonania o równości wszystkich ludzi, to natychmiastowe pojawienie się ludzi wielkich. Powiedziałbym ludzi wyższych, tylko że bohater ma poczucie swej wielkości, nigdy zaś swej wyższości. Prawdę tę przesłoniła ostatniemi czasami głupkowata cześć dla ludzi wyjątko-

11