Strona:Głodne kamienie.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widząc, iż wszelkie przygotowania do małżeństwa twej siostry są gotowe, powiedziałem sobie: Prawdą jest, iż skalałem kastę jednego bramina, ale to stało się tylko na skutek poczucia obowiązku. Teraz jednak zagrożona jest kasta drugiego bramina, a tu już moim oczywistym obowiązkiem jest zapobiec temu. Dlatego też napisałem do krewnych narzeczonego, iż mogę im dowieść, że ty pojąłeś za żonę córkę Sudry.
Hamując wszelkiemi siłami swój gniew, rzekł Hemanta:
— Cóż stanie się z dziewczyną, jeśli ja ją teraz opuszczę? Czy przyjmiesz ją napowrót w swój dom?
— Ja swoje zrobiłem — rzekł Peari Sankar spokojnie. — Nie moją rzeczą jest troszczyć się o odepchnięte żony innych ludzi. — Hej, jest tam kto? Przynieś dla Hemanty Babu szklankę mleka kokosowego z lodem. I trochę betelu!
Hemanta wstał i wyszedł, nie czekając na tę obfitą ucztę.

IV.

Była to piąta noc ostatniej kwadry, noc ciemna. Ptaki nie śpiewały. Śliwa nad stawem wyglądała jak kleks atramentowy na takiemże tle. Wiatr południowy wałęsał się w ciemnościach bez celu, jak lunatyk. Gwiazdy na niebie starały się przebić czujnemi oczami ciemności, jak gdyby chciały zbadać jakąś głęboką tajemnicę.