Strona:Głodne kamienie.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mimo, że pięknej swej przewodniczki dojrzeć nie mogłem, to przecie postać jej nie była dlamego oka duchowego niewidzialną — była to dziewczyna arabska, której gładkie jak marmur, pełne ramiona przeświecały przez luźne rękawy; cienki welon padał jej z brzegu okrycia głowy na twarz, a za pasem tkwił zakrzywiony nóż. Miałem wrażenie, jak gdybym naraz został przeniesiony w którąś z „Tysiąca i Jednej Nocy“ i szedł na niebezpieczną schadzkę ciasnemi, ciemnemi uliczkami śpiącego Bagdadu.
Wreszcie przewodniczka moja zatrzymała się nagle przed ciemno-niebieską zasłoną i zdawało mi się, że na coś u jej stóp pokazuje. Nic tam nie było, ale ze strachu krew mi naraz w żyłach zastygła — bo tam, u stóp tej opony przywidział mi się okropny murzyn, eunuch, przybrany w bogaty brokat, siedzący z wyciągniętemi przed siebie nogami i śpiący z dobytym mieczem na kolanach. Moja piękna przewodniczka przeskoczyła lekko przez jego nogi i uniosła w górę brzeżek zasłony. Mogłem rzucić przelotne spojrzenie w jedną część pokoju, którego podłoga zasłana była perskim kobiercem. Ktoś tam siedział na łożu — kto, tego nie widziałem, dostrzegłem tylko dwie czarujące, małe nóżki w wyszywanych złotem pantofelkach z zakrzywionemi nookami, wystające z szerokich, szafranowych szarawarów i spoczywające leniwo na aksamitnym, pomarańczowym kobiercu. Po jednej stronie stał sto-