Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jestem pijany! — zawołał. — Nie wiem, co mówię! Nie powiedziałem nic. Psem i niewolnikiem byłem dla niej przez lat czterdzieści, psem, niewolnikiem i niczem więcej. To Małgorzata Celsing, której służyłem przez całe życie. Nie złego nie mówię o niej, jakżebym miał wyrzec złe słowo o Małgorzacie Celsing? Jestem psem, co strzeże jej drzwi, niewolnikiem, co dźwiga ciężary. Może mnie bić i kopać, ale widzicie wszyscy, że milczę i cierpię! Kochałem ją przez lat czterdzieści! Jakżebym mógł o niej powiedzieć coś złego?
Dziwny był to obraz, gdy padł na kolana, błagając przebaczenia, że zaś siedziała po drugiej stronie stołu, obszedł, tarzając się po ziemi, wokoło, pochylił nisko głowę i ucałował rąbek jej sukni, rosząc łzami posadzkę.
Opodal majorowej siedział niski, korpulentny mężczyzna o krętych włosach, małych, skośnych oczkach i wystającej dolnej szczęce. Przypomniał niedźwiedzia. Małomówny ten człowiek, zajęty własnemi sprawami, nie zwracający uwagi na świat i życie, był to major Samzelius.
Posłyszawszy ostatnie słowa kapitana, wstał, majorowa wstała także, a po niej wszyscy goście. Kobiety jęły płakać ze strachu przed tem, co nastąpi, mężczyźni zdrętwieli, a u stóp majorowej leżał Chrystjan, całując jej suknię i roniąc dalej łzy.
Szeroka, kosmata dłoń majora zwinęła się zwolna w pięść. Podniósł ramię.
Ale uprzedziła go. Przemówiła głucho, jak nigdy dotąd.
— Skradłeś mnie! — zawołała. — Przyszedłeś jak zbój i skradłeś mnie. Zmuszono mnie biciem, głodem i klątwami, bym została żoną twoją. Postąpiłam, jak na to zasłużyłeś.
Major wyciągnął pięść, majorowa cofnęła się o krok, potem zaś podjęła na nowo:
— Żywy węgorz wije się pod nożem, kobieta zmuszona do małżeństwa bierze kochanka. Czy chcesz mnie bić za to, co zaszło przed dwudziestu laty? Czemuż nie biłeś mnie wówczas? Wszakże pamiętasz, że mieszkał w Ekeby, a my w Sjö. Nie zapomniałeś chyba, jak nam pomagał w biedzie? Jeździliśmy jego powozami, piliśmy jego wino. Czyż tailiśmy coś przed tobą? Czyż służba