Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

było zdrowe i silne, a nawet uczułaby radość, że je posiada sama jedna, ale wobec jego słabości zawrzała takim gniewem, że byłaby zdolną zabić hrabiego. Nie posiadała poczciwa dumy, do której się by uciec mogła.
Nie spała przez całą noc, dumając nad tem ciągle, że dziecko musi mieć ojca.
Nazajutrz udał się chłop na jej prośbę do Ekeby, po Göstę Berlinga.
Gösta wypytywał długo małomównego chłopa, ale nie dowiedział się niczego ponadto, że hrabina była u niego przez lato i pracowała. Teraz ma dziecko, bardzo słabe, ale sama wyzdrowieje.
Gösta spytał, czy hrabina wie o unieważnieniu małżeństwa, a chłop powiedział, że się dowiedziała wczoraj.
Przez całą drogę Gösta miał to gorączkę, to dreszcze. Czegóż odeń chciała? Czemuż posyłała po niego?
Wspominał lato spędzone nad Löffenem, wśród tańca, gry i przyjemności, podczas gdy ona pracowała i cierpiała. Nie spodziewał się, że ją jeszcze zobaczy. Inaczej postarałby się stanąć przed nią, jako lepszy człowiek. Teraz zaś miał za sobą jeno same dawne wybryki.
Około ósmej wieczór dotarł do celu i zaraz go zaprowadzono do Elżbiety. Nie widział jej dobrze w półciemnej izbie, gdzie leżała. Weszli z nim oboje gospodarstwo.
Nie zapominajmyż, że twarz jej biała, błyszcząca w ciemku była mu zawsze obrazem czegoś najwyższego i najczystszego w życiu, najpiękniejszą duszą w cielesnym kształcie. Ujrzawszy ją, radby był paść na kolana w podzięce, że się mu ponownie objawić raczyła, ale wzburzenie obezwładniło go całkiem.
— O, droga hrabino! — wyjąknął.
— Dobry wieczór, Gösto!
Podała mu dłoń, wybielałą znowu i przejrzystą. Leżała cicho, on zaś walczył ze wzburzeniem.
Na widok Gösty nie doznała Elżbieta gwałtownego wstrząsu. Dziwiło ją tylko, że myśli głównie o niej samej, gdy mógł się domyśleć, iż idzie o dziecko, potrzebujące ojca.
— Gösto! — powiedziała łagodnie — teraz musisz mi pomóc, jak obiecałeś. Wiesz, że mąż mnie opuścił, a przeto dziecko moje nie ma ojca.