Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w otoczeniu aniołków, z wieńcami róż, cytrami i fletniami, tak że na twój widok uczułem się szczęśliwy.
— Ale znikłeś rychło. I już nie było promienia pomostu tęczowego ani miesięcznego, po którymbym mógł sięgnąć do ciebie. Leżałem na ziemi bez skrzydeł, związany i kurzem okryty. Skarga moja brzmiała, jak ryk dzikiego zwierza i grzmoty nieba. Piorun ci chciałem posłać gońcem i kląłem zieloną ziemią, by ogień ją zniszczył, a zaraza wyniszczyła ludzkość całą. Przezywałem śmierć i nicość, sądząc, że męki piekła, to raj wobec cierpień konania mego.
— I wówczas to, o bólu, stałeś mi się przyjacielem. Czemużbym cię nie kochał, jak ową, trudną do pozyskania kobietę, która daje miłość potężniejszą, niż inne?
Tak grał biedny mistyk, oblany blaskiem zapału, przepojony tonami, które dźwięczały mu w uszach. Pewny był, że i Gösta je słyszy i że go pocieszą na pewne.
Gösta słuchał, zrazu rozgniewany tą nową komedją, potem jednak ukoił go widok tego człowieka, który grał swego Beethovena. Wspomniał jego cierpienia i stratę ukochanej. Siedział teraz oto przy stole drewnianym. I starczyło mu to do szczęścia.
Gösta doznał upokorzenia i rzekł sobie:
— Czyż nie stać cię na cierpienie? Wszakże ubóstwo całego życia zahartowało cię, wszakże każde drzewo i każdy wzgórek uczył cię rezygnacji, wszakże wychowałeś się w kraju o ostrej zimie, a skąpem, upalnem lecie! Czyż zapomniałeś już sztuki wytrwania?
Tak, Gösto, — mężczyzna winien przyjmować odważnie i z uśmiechem wszystko, co mu przyniesie życie, inaczej nie jest mężczyzną. Straciłeś ukochaną, cierp tedy i znoś wyrzuty sumienia, ale na zewnątrz bądź prawdziwym Wermlandczykiem. Niech oczy twe błyszczą radością, a słowa sprawiają przyjemność przyjaciołom.
Życie i przyroda, to okrutnicy i niktby ich nie zniósł, gdyby dla przeciwwagi nie było radości i męstwa.
Męstwo i radość, to obowiązki życia. Nie zaniedbywałeś ich dotąd, czyń więc to samo dalej.
Czyż gorszy jesteś od Löwenberga, siedzącego tam, nad malowaną klawjaturą przy rzekomym fortepianie,