Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kum Kristoffer patrzył ponuro przez chwilę, potem dobył z poza wyłogu rękawa wielki list królewski i cisnął go w płomienie. Czemu to uczynił, niewiadomo. Wyobraził sobie może, że na stosie spłonęła hrabina Märta, Może też pomyślał, że już nic nie pozostało na ziemi cennego, skoro ta kobieta, którą kochał przez lat tyle, była jeno kukłą ze słomy i łachmanów.
Wrócił do skrzydła rezydenckiego, zapalił świecę i schował uniform. Usiadł przy piecu, jak przedtem. Z dniem każdym był bardziej rozczochrany i siwy. Obumierał zwolna, jak stary ptak drapieżny w niewoli.
Niewola jego skończyła się, ale nie chciał używać swobody. Świat mu stanął otworem, mógł ruszyć na pole sławy i zacząć nowe życie, ale zabrakło już siły do rozpostarcia skrzydeł.