Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wybiera się do Rzymu. Odjeżdża bez nadziei powrotu kiedykolwiek w te miejsca, gdzie go wszystko wszystko zawodziło. W Rzymie studyuje teologię i medycynę, aby jak sam powiadał — „poznać naturę swoich cierpień dusznych i cielesnych i tym ile możności zapobiegać“. Przez te dwa lata, które tam podobno na funduszu polskim kardynała Hozyusza spędza, zachodzi w nim przemiana gruntowna; uspokaja się, odzyskuje równowagę, ale ten spokój będzie początkiem hypochondryi i smutku, który go już do końca życia nie opuści i z wesołego żartownisia zrobi melancholika. Ta reakcya w umyśle żywym w naturze bardzo wrażliwej, w organizacyi nerwowej, po tak silnem wstrząśnieniu jest zupełnie wytłómaczoną i zrozumiałą. Dobrze jeszcze, że nie natrafiła na naturę miększą, rzewną, bardziej uczuciową i wydelikaconą, bo mogła go była rozumu pozbawić, jak Kniaźnina.
W tym samym czasie, gdy Zabłocki w Rzymie obleka raz na zawsze sukienkę duchowną i odbiera ostatnie święcenia, towarzysz jego młodości, najbliższy sercu przyjaciel, autor, „Erotyk“ i „Matki Spartanki“, dostaje pomieszania zmysłów; w posępne dnie listopadowe o południu chodzi po poddaszach puławskiego pałacu z zapaloną latarką, wyprowadza dworzan na dymniki i tam opowiada zdziwionym o swoich chorobliwych wizyach, pokazując im fikcyjne pola walki, które mu się przywidują, i z rozbitego umysłu snując waryacye powikłane z rzeczywistych i urojonych motywów. Obaj drużbowie i przyjaciele mają się zetknąć raz jeszcze po powrocie Zabłockiego do kraju i pozostać z sobą już do śmierci, łaskawszej pewnie od życia, jakie im losy przeznaczyły.
Czartoryski sprowadza z Rzymu nowo wyświęconego księdza Franciszka, próbuje przez jakiś czas zrobić z niego guwernera swego synowca, daje mu potem liche i mizerne probostwo w Górze pod Puławami, na którem